Witaj na Blogu

„Firma Jest Kobietą”

Manipulacja i tricki sprzedażowe, które psują rynek część 3

Od dawna wiadomo, że niemal wszystko świetnie sprzedaje się na poczuciu braku i wpędzaniu w poczucie winy.

Poczucie winy związane jest oczywiście z tym,  że wmawia Ci się, że nic nie robisz (czytaj opierasz się zakupowi produktu/usługi) i tym samym nie podnosisz jakości swojego życia. Co więcej ta “piękna” narracja wmawia Ci, że jesteś gorsza, ponieważ ja daję Ci teraz rozwiązanie i możliwość skorzystania z niego, byś w końcu mogła problem rozwiązać i żyć szczęśliwie, a Ty tego nie chcesz – to co z Ciebie za … (i tu włóż w zależności od produktu/usługi, której nie chcesz kupić – matka, córka, przedsiębiorca, człowiek, sportowiec, dietetyk, psychoterapeuta, fotograf, babcia itd).

I właśnie tego typu sprzedaży bardzo ale to bardzo nie lubię.

Rozróżnijmy –  Nie chodzi mi o komunikowanie problemu, jaki rozwiązujesz, a jaki ma twój klient. Nie chodzi mi rozmawianie z klientem o przyczynach tego problemu oraz o konsekwencjach, z jakimi trzeba będzie się zmierzyć jeśli człowiek nie będzie chciał tego problemu rozwiązać. To się nazywa edukowanie, ale ono poszerza perspektywę i …. I pozwalamy klientowi samemu zadecydować, czy chce zająć się rozwiązaniem tego problemu teraz, czy dopiero za jakiś czas, a może w ogóle nie. To już rzecz klienta. To jego życie, jego firma i on decyduje  – kiedy i czy z Tobą!

Mi chodzi o tworzenie atmosfery, w której problem wyolbrzymiany jest do granic możliwości, w której wzbudza się poczucie winy i poczucie braku w sposób świadomy, po to, by klient kupił twój produkt/usługę.

Gdzie sprzedający wie, że człowiek dąży do tego, by nieprzyjemny bodziec (tu w postaci poczucia winy, czy braku) jak najszybciej wyeliminować więc wmawiając mu, że zakup je wyeliminuje raz na zawsze, najnormalniej w świecie zwiększa wyniki sprzedażowe.  Tylko ja takiej sprzedaży, jako klient mówię nie!  Mówię nie, bo nie mam ochoty być wpędzaną sztucznie w poczucie winny, czy poczucie braku, po to, by za chwilę dokonać zakupu, by pozbyć się emocji, które celowo we mnie chwilę temu wywołano.

Zatem ilekroć jestem na webinar-ach, konferencjach, summit-ach (czy to polskich czy zagranicznych), gdy tylko prowadzący idzie w tą narrację, ja klikam przycisk wyjdź ze spotkania (gdy jestem na żywo – wyjdę z sali). A gdy widzę reklamę, opartą o taką narrację natychmiast ją zamykam i jedno jest pewne od tej marki już na pewno nic nie kupię.

I wiem, że taki rodzaj manipulacji, naprawdę działa, ale jednocześnie myślę sobie ile my już i tak nosimy w sobie poczucia braku i poczucia winy od tzw. Maleńkości. Niesamowicie trudno żyje się z poczuciem braku i poczuciem winny, to jeszcze nam dokładają go więcej taką narracją.

No i jak masz potem pracować nad lekkością, obfitością i luzem w biznesie i życiu skoro dookoła wzbudza się w Tobie poczucie braku/winy oraz z nimi związany lęk. Lęk, bo zabraknie, lęku przed ocenę, lęk przed krytyką itd..

Ten typ sprzedaży bazuje na mechanizmie, w którym kupujesz na lęku i jeszcze z nadzieję, że Kupujący Cię za ten zakup pochwali (a on to robi i owszem – przecież sprzedawca jest super szczęśliwy i dumny, że kupiłaś 🙂 ) Tylko trochę to wygląda jak byś kupiła, by oczywiście pozbyć się przynajmniej chwilowo trudnej emocji i by zadowolić sprzedającego, by pogłaskał Cię po główce i powiedział “dobra dziewczynka” zamiast pogroził palcem i powiedział “co za babsko” 🙂.

I jeśli mam być szczera, to w momencie w którym odcięłam się od ludzi sprzedających w ten sposób, przestałam ich słuchać, przestałam od nich kupować, a zaczęłam wybierać te firmy, te marki, tych sprzedawców, którym bliskie jest podejście jakie i ja stosuję w biznesie, to mój biznes i moja jakość życia zaczęła się zmieniać. Magiczne dla mnie jest to, że w momencie, w którym świadomie otaczasz się innymi ludźmi, bywasz w innych miejscach, chłoniesz wszystko jak gąbka i krok po kroku zmienia się twoje życie!

Co więcej niesamowite jest to, gdy kupujesz, ponieważ chcesz zaprosić obfitość, lekkość i luz do swojego życia, czy biznesu, zamiast kupować, by skończyć z brakiem, walką i użeraniem się. Niby to samo, a jednak różnica jest przeogromna –  prawda?